2010-12-03

Podróż Moja wyprawa śladami Inków

Opisywane miejsca: Peru, Arequipa, Puno, Chivay, La Paz, Copacabana, Cusco, Machu Picchu (2236 km)
Typ: Inna

 No wiec jakoś doleciałam! w sumie prawie 14 godzin, lekko nie było, ale ostatecznie nie umarłam na zakrzepicę, czy inny zawał:)Lima przywitała nas mgłą... Na szczęście po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę!

Naszą podróż po tym pięknym kraju rozpoczęliśmy od odwiedzin naszych skrzydlatych przyjaciół na Wyspach Ballestas. To tutaj żyją sobie spokojnie tysiące, jeśli nie setki tysięcy przeróżnych ptaków morskich, od pelikanów, po pingwiny Humbolta. Wszystko to się kłębi, skrzeczy, kotłuje -  w tylko im znanym i rozumianym pośpiechu. Oczywiście bractwo na potęgę oddaje naturze to, co  zostało po przetrawieniu tego mnóstwa ryb wszelakich, którymi się bez żadnego problemu opycha, stąd też na skałach rozpościera się bielutka, gruba pierzynka guano, czyli po prostu ptasiego g…., które jest świetnym eksportowym nawozowym rarytasemJ A zapach jaki się roztacza?????!! No, lepiej że tego oddać nie można! Na tych wyrosłych z Oceanu Spokojnego wyspach kłębią się też znacznie większe okazy. Oczywiście lwy morskie urządziły tam sobie plażowanie, domy schadzek, przedszkola i haremy. Setki tych , jedynie z pozoru nieporadnych stworów, wyleguje się na skałach, na plaży, nic nie robiąc sobie z podpływających na wyciągnięcie ręki turystów. 

  • Image015
  • Image019
  • Image020
  • Image025
  • Image026
  • Image030
  • Image036
  • Image039
  • Image042

Kolejnym miejscem, które w marzeniach oglądałam setki razy, a które było mi dane zobaczyć, to oczywiście Nasca i tajemnicze linie , które 1500 lat temu jakaś nieznana cywilizacja stworzyła, do dziś nie wyjaśniono po co Przedziwne figury olbrzymich rozmiarów: małpa, kondor, pająk, kosmonauta, czegóż tam nie ma. Wszystko to widać dopiero z lotu ptaka, a raczej małych awionetek, które poza obrazami na ziemi dawały również całkiem inne wrażenia i to niestety nie te najmilsze, szczególnie po obfitym śniadaniu!

Kolejnego dnia jechaliśmy trasą panamerykańską do Arequipy – Białego Miasta, albo Miasta Wiecznej Wiosny – jak kto woli.

Jazda  trwała 10 godzin, ale widoki po drodze powalały na kolana. Cała trasa to nic innego jak nitka zawieszona gdzieś między niebem a wzburzonymi falami Pacyfiku! Widoki nieprawdopodobne, piękne i straszne zarazem, niektóre osoby nie dawały rady, zamykały oczy, udawały że śpią, albo po prostu zamykały oczy i modliły się w ciszy.

Dla niektórych Arequipa to najpiękniejsze miasto  Peru. Białe domy, cudowne kolonialne uliczki i domy, piękna katedra, Plaza de  Armas, a nad wszystkim góruje wyniosły i tajemniczy El Misto, czyli wulkan rzucający cień na słoneczne miasto, prawie jak niegdyś Wezuwiusz na Pompeje. Mam nadzieję, że mieszkańców tego pięknego miasta taki sam los nie spotka!

  • Image091
  • Image092
  • Image093
  • Image134
  • Image140
  • Image154
  • Image165
  • Image172
  • Image174
  • Image178
  • Image191
  • Image206
  • Image210
  • Image211
  • Image224
  • Image259
  • Image265
  • Image266
  • Image268
  • Image270
  • Image272
  • Image276
  • Image277

Acha! Muszę tu się przyznać, że od pierwszego dnia zaczęłam zarabiać na miano narkomanki!!Zaczęłam pić regularnie herbatkę z coci aby złagodzić chorobę wysokościową, która wkrótce nas wszystkich i tak dopadła. Stało się to już następnego dnia, gdy zaczęliśmy się mozolnie wspinać naszym poczciwym autokarem na wysokość 4910 m n.p.m.

To właśnie Mirador, przełęcz w Andach, skąd jest cudny widok na trzy ponad sześciotysięczne wulkany. Ale ciężko!! Gdy wyszliśmy tam na punkt widokowy wrażenie było niesamowite. Rozrzedzone powietrze powodowało zadyszkę po kilku krokach, w głowie się kręciło, czułam się tak, jakbym duszkiem wypiła 100g Metaxy. Innych rozbolała głowa, jedna dziewczyna dostała torsji, inna brała tlen. W nocy nie spalam w ogóle. Jeszcze nie całkiem rozumiałam, gdzie jestem. Jeszcze do mnie nie dotarło ze posuwam się śladami Pizarra, do krainy gdzie kiedyś złote były nawet maczugi, którymi rozwalano łby naiwnych Indian, witających Konkwistadorów jako wysłanników oczekiwanego Boga Wirakoczy.
I tak  ruszyłam na podbój Andów!!! Z ciężką zadyszką, kołataniem serca, bezsennością, mdłościami, bólem głowy i sporym strachem….

  • Image313
  • Image314
  • Image318
  • Image321
  • Image323
  • Image324

Gdy dotarliśmy do Puno , nad jeziorem Titikaka, trochę już mój organizm się oswoił z tym rzadkim powietrzem i z większym optymizmem patrzyłam w przyszłość.

Puno, to urocze miasto nad brzegiem Jeziora Titikaka, najwyżej położonego żeglownego jeziora świata.

To święte jezioro Inków,  z jego toni wyłonił się pierwszy Inka, od którego wszystko się zaczęło.Podobno w jego toni zatopione są nieprzebrane skarby inkaskich władców, które tam własnie kapłani ukryli przed nadciągającymi hiszpańskimi zdobywcami.

A na nim przedziwne pływające Wyspy Uros. Wszystko z trzciny! Domy, łódki, zagrody…Bajecznie kolorowo ubrani Indianie witają nas śpiewem i tańcami. Wiem, że to wszystko na pokaz, czysta komercja, ale i tak jestem zachwycona. Kolorami, niesamowitym słońcem, szafirem wody i tą egzotyczną atmosferą.

Popłynęliśmy też na wyspęTaquille. Żyje na niej indiański lud Keczua kultywujący swoje wspaniałe zwyczaje, a przede wszystkim tworzący najpiekniejsze na świecie tkaniny, zaś ich twórczość zaliczna jest do światowego dziedzictwa Unesco.

No i po raz pierwszy i chyba ostatni raz w zyciu wywijałam hołubce na wysokosci prawie 4.000 m n. p.m.!!!!

  • Image472
  • Image479
  • Image481
  • Image483
  • Image484
  • Image493
  • Image494
  • Image495
  • Image504
  • Image510
  • Image527
  • Image528
  • Image529
  • Image532
  • Image533
  • Image537
  • Image544
  • Image546


             Raniutko, zaraz po wschodzie słońca, pojechaliśmy do Doliny i Kanionu Colca. To tam w 1981 r. polscy kajakarze przepłynęli  cały Kanion, co było światową rewelacją.
Jak ten autobus tam wjechał, jeden Bóg wie! Szutrowa droga szerokości nie większej od autobusu, zakręty po 300 stopni, z lewej skała, z prawej przepaść kilkusetmetrowa i tak jechaliśmy przez 1,5 godziny. Co niektórzy zamykali oczy, a ja po prostu z rozdziawioną gębą chłonęłam te widoki, których chyba nigdzie indziej  na świecie nie ma.
             I tak dojechaliśmy do Krzyża Kondora. Tam co rano zjeżdżają się ludzie aby oglądać mistyczne widowisko, gdy z otchłani Kanionu wznoszą się majestatyczne kondory. To królewskie ptaki Inków, one odprowadzały dusze zmarłych w zaświaty. To ogromne ptaszyska, rozpiętość skrzydeł dochodzi do 3 m. Widok jest zaiste powalający!!!!

 

             Cała trasa przez ostatnie dwa dni to niewiarygodne góry, przepaści, w dole maleńkie tarasowe poletka, uprawiane jak za czasów Inków. Co jakiś czas punkt widokowy, gdzie Indianie rozkładają stragany i handlują bajecznie kolorowymi wyrobami z wełny alpak i lam. To są strasznie fajne stworzenia!! Przystrojone w czerwone pompony, które maja je chronić od złych duchów, dumnie pozują do zdjęć ze swoim właścicielem. Za 1 sola oczywiście!!! Taka alpaka lub lama jak się zezłości to pluje! No i mnie się też dostało, bo chyba za bardzo wytarmosiłam taką jedną, śliczną, bielutką!!
Po drodze przejeżdżaliśmy przez rezerwat Vicunas. To takie wielblądowate stworzenia, żyjące w stanie dzikim, mające najdroższą na świecie wełnę, bo 1 kg kosztuje 500 dolarów. Są  urocze, zgrabne, brązowo rude z białym brzuszkiem.

  • Image348
  • Image352
  • Image360
  • Image410
  • Image412
  • Image413
  • Image414
  • Image418
  • Image421
  • Image422
  • Image435
  • Image436
  • Image437
  • Image447
  • Image453
  • Image465

 Po wczesnej pobudce wyjechaliśmy w stronę granicy. Po drodze odwiedziliśmy miejscowość Chucuito z pozostałościami budzącej szacunek, a raczej z budzącymi szacunek pozostałościami Świątyni Płodności:) Zahaczyliśmy o miejscowość Pomata z pięknym kościołem Santiago de Pomata i po przekroczeniu granicy dotarliśmy do ruin miasta Tiahuanaco. Jest to podobno jeden z najwspanialszych i najważniejszych zarazem kompleksów archeologicznych Ameryki Południowej. Wstyd sie przyznać, ale na mnie ani Brama Słońca, ani kamienna piramida Acapana, czy też resztki Pałacu Kerikala  większego wrażenia nie zrobiły...

 I tak dojechaliśmy do La Paz.

Cale życie myślałam, ze jest to stolica Boliwii, a tymczasem dowiedziałam
się, ze stolicą konstytucyjną jest Sukre, a La Paz to tylko stolica administracyjna. Jakby ją jednak nie nazwać, robi wrażenie!!! Położona na kilku wzgórzach, które oblepione są domkami, im wyżej tym biedniej. Leży na wysokości od 3000 do 4400 m. Gdy podjechaliśmy na punkt widokowy naprawdę odjęło mi mowę!. Widok niesamowity !!! W dali wulkan Ilimano.  Cudnie!
               Rano poszliśmy na Targ Czarownic. To taka uliczka, wąziutka, wspinająca się i opadająca, z obu stron setki kramów, sklepów, bajecznie kolorowe to wszystko i ciekawe. Można kupić tam przeróżne talizmany, zasuszone płody lam na szczęście, wysuszone żaby na pieniądze, posążki Wirakoczy i innych bóstw, a w bramach sklepy z olbrzymią ilością srebrnych wyrobów, skór, swetrów i innych dzianych części garderoby. Najpierw powiedziałam, ze niczego nie kupuję, ale amok mnie oblazł i kupiłam przepiękne ponczo z alpaki, dla mamy piękną chustę też z alpaki, miedziano - srebrne do powieszenia na ścianie wizerunki Wirakoczy, Boga Kondora, jakieś straszne maski, talizman na szczęście w rodzinie i miłość!!!
               Potem pojechaliśmy do Księżycowej Doliny. Nawet z moją wyobraźnią trudno mi opowiedzieć co to jest!! Dolina przedziwnych skalnych tworów, iglic, stalagmitów, chodzi się wytyczoną ścieżką gdzieś blisko nieba, dookoła przepaści, a na dole sterczące iglice jakby czyhające na śmiałka, który nieostrożnie postawi nogę. Na jednej ze skalnych iglic stał stary Indianin i grał na tym ichniejszym flecie, czyli kena. Głos niesie jakby z zaświatów….

 

  • Image635
  • Image636   kopia
  • Image638
  • Image650
  • Image651
  • Image653
  • Image668
  • Image680
  • Image688
  • Image694
  • Image696   kopia
  • Image704
  • Image705   kopia
  • Image708
  • Image712   kopia
  • Image715   kopia
  • Image737
  • Image738
  • Image755   kopia
  • Image756
  • Image761
  • Tiahuanaco
  • Image602
  • Image603
  • Image605
  • Piramida Acapana
  • Image615
  • Image618
  • Brama Słońca
  • Pałac Karikala
  • Image624
  • Świątynia Płodności w Chucuito
  • Pomata
  • Image592
  • Image593
  • Image598

Na  granicy Peru i Boliwii leży małe urocze miasteczko – Copacabana.!! Jest tam znane sanktuarium Matki Boskiej. Pomodliłam się przed świętą figurą , także o szczęśliwy powrót do domu.
                Najważniejszym punktem programu przewidzianym na ten dzień była jednak wyprawa na Wyspę Słońca na Jeziorze Titikaka. Są tam ruiny pałacu Inków, mało ciekawe zresztą, ale najważniejsze to wspiąć się na kilkadziesiąt metrów do przepięknie położonej wioski Yumanii, skąd roztacza się bajkowy widok na ośnieżone Kordyliery na widnokręgu. W dole szmaragdowa ton jeziora, na niebie niebieskim jak lazur, bajkowe chmury jak bita śmietana, a w głębi właśnie ten niesamowity widok. Nigdy nie myślałam, ze będę to oglądać na własne oczy.
Oczywiście, ze wymagało to poświęcenia. Na wysokości ponad 3800 m na jakiej byliśmy, każdy krok w górę okupiony był zadyszką, łomotem serca, rzadkie powietrze powodowało, że brakowało tchu. W nocy tez się budziłam, bo nie mogłam oddychać. Ponieważ jednak wiedziałam o co chodzi, więc nie wpadałam w panikę, tylko nabierałam kilka takich do spodu oddechów i znów było dobrze.

  • Image789
  • Image792
  • Image796
  • Image813
  • Image817
  • Image819
  • Image827
  • Image828
  • Image831
  • Image836
  • Image838
  • Image843
  • Image844
  • Image845
  • Image849

Nim dotarliśmy do Cusco, czyli legendarnej stolicy inkaskiego imperium, odwiedziliśmy słynne "Chulpas de Sillustani" - żałobne wieże położone na brzegu jeziora Umayo. Po drodze pokonaliśmy następną sięgająca nieba przełęcz - La Raya, ale teraz to już na mnie "wrażenia zdrowotnego" nie zrobiło. Wizualne - owszem:)

Cusco podobało mi się bardzo!!!

To tu władcy inkascy pobudowali wspaniałe pałace, ociekające złotem i drogimi kamieniami. Oczywiście mało z tego zostało, ale nawet to co widać świadczy o potędze tego ludu, który dał się zawojować kilkuset hiszpańskim wojownikom! Jest to przepiękne kolonialne miasto, położone spektakularnie na wzgórzach, z wąskimi malowniczymi uliczkami, 11 kościołami przepięknej urody, które zresztą Hiszpanie pobudowali na gruzach zburzonych inkaskich pałaców. Jeszcze widać części murów składających się z idealnie dopasowanych kamiennych bloków, pamiętających czasy świetności Imperium.
W końcu dotarłam tam, gdzie biło serce inkaskiego narodu. Święta Dolina Inków.

Żyzna, cudownie zielona i urodzajna dolina miedzy wysokimi górami. Tutaj jest i klimat inny, no bo i niżej zdecydowanie, bujna zieleń, słońce jakby łagodniejsze, powietrze krystaliczne...
Zdobywałam dziś dwie twierdze Inków , które oczywiście pobudowali na szczytach gór. No więc wdrapywałam się cierpliwie i jestem z siebie  dumna- bo bez problemu dałam radę. Pisac i Ollaytantambo. Widoki stamtąd powalające!! Tak nam stopniowali emocje! Wieczorem juz wszyscy byli trochę podminowani, podekscytowani, podnieceni, czy jak tam zwał. To już następnego dnia miał być ten dzień, na który każdy z nas czekał. Przed nami Machu Picchu , ukryte wysoko w górach miasto, którego nie odkryli nawet hiszpańscy zdobywcy! Powstało i wyludniło się w ciągu dwóch niespełna wieków i do dziś właściwie nie wiadomo co tam naprawdę było!!

  • Dachy Cusco
  • Cusco
  • Cusco
  • Image981
  • Cusco
  • Cusco
  • Image1030
  • Image1032
  • Image1041
  • Image1045
  • Image1047
  • Image1067
  • Image1068
  • Image1070
  • Image1075
  • Image1077
  • Image1133
  • Image1134
  • Pisac
  • IPisac
  • Pisac
  • Pisac
  • Pisac
  • Pisac
  • Pisac
  • Pisac
  • Pisac
  • Ollantaytambo
  • Ollantaytambo
  • Ollantaytambo
  • Ollantaytambo
  • Ollantaytambo
  • Ollantaytambo
  • "Chulpas de Sillustani"
  • "Chulpas de Sillustani"
  • "Chulpas de Sillustani"
  • "Chulpas de Sillustani"
  • Półwysep Sillustani
  • Półwysep Sillustani
  • Półwysep Sillustani
  • Półwysep Sillustani
  • Półwysep Sillustani
  • Image921
  • Image926
  • Image933
  • Przełęcz La Raya - 4335 m n.p.m.
  • Świątynia Wirakoczy
  • Świątynia Wirakoczy
  • 377546 - Cusco Inkaska stolica
  • Image961

No i stało się! Stanęłam na murach mitycznego miasta Inków - Machu Picchu!
Najpierw z Cusco pojechaliśmy pociągiem do Aqua Callende, maleńkiego miasteczka położonego u stóp Starej Góry. Komfortowy, aczkolwiek taki bardziej wąskotorowy niebieski pociąg wywiózł nas gdzieś w głąb doliny. Za oknami przepiękne widoki, a im bliżej celu, po obu stronach wysokie góry znikały gdzieś w niebie. Aby nie uronić nic z tych zaczarowanych obrazków, pociągi te mają przeszklone dachy, więc zadzierając głowę do góry widać niebo i to co pod nim oczywiście!!
Gdy przybyliśmy na miejsce otoczył nas zapach subtropikalnej roślinności, w rowach jak te chwasty rosły olbrzymie kany, a na zboczach kwitły storczyki. Wsiedliśmy od razu do takich busików....i dopiero wtedy zaczęła się jazda!!! Wąziutkimi serpentynami autobusik gnał w górę, aż ciarki przechodziły po grzbiecie! Wzbijaliśmy się coraz wyżej, coraz wyżej, aż do miejsca, które przez 500 lat prawie było tajemnicą zabraną przez Inków w zaświaty. Zaginione miasto w chmurach, być może siedziba Dziewic Słońca, a może kasty najwyższych inkaskich dostojników?? Wychodząc z autobusu, już tylko kilka minut i tego, co rozciągnęło się przed moimi oczami, nie da się opisać tak po prostu słowami, chociaż ponoć nieźle mi takie relacje wychodzą. Był to faktycznie najwspanialszy widok jaki w życiu widziałam, chociaż trochę już po świecie pojeździłam!!!
Wspięliśmy się w palącym słońcu, które tu przecież Bogiem było, na najwyższy punkt widokowy. Patrzyłam, chłonęłam to wszystko i nie wierzyłam, że tam jestem, ze to widzę. Zawsze, gdy oglądałam widokówki, filmy, zdjęcia z tego miejsca to myślałam, ze muszą być podkolorowane, bo w  rzeczywistości tak pięknie być nie może. I rzeczywiście nie może, bo jest jeszcze wspanialsze, piękniejsze, odejmuje wręcz głos i człowiek ma uczucie, ze należy tu milczeć, albo płakać! Ja jednak rozciągnęłam w rękach flagę z napisem Poland i kazałam się tak sfotografować!!
Wałęsaliśmy się po ruinach ze 3 godziny, słońce cały czas udowadniało, że ono tu rządzi, w końcu Inkowie w jednych z  energetycznych miejsc ustawili ogromny blok kamienny, który wg ich wierzeń przywiązywał słońce, aby rano znów zawitało do ich Twierdzy!
Gdy zjechaliśmy po wszystkim na dół, znów zaczęłam wątpić czy to co widziałam istniało naprawdę, czy też to tylko wytwór mojej wyobraźni pobudzonej lekturą ...
I tak moja przygoda dobiegła końca… Dziś wydaje mi się, że była to podróż życia, że już nigdy, niczego wspanialszego nie zobaczę….ale kto wie????

  • Image1282
  • Image1263
  • Image1268
  • Image1269
  • Image1271
  • Image1274
  • Image1275
  • Image1285
  • Image1289
  • Image1291
  • Image1294
  • Image1295
  • Image1296
  • Image1301
  • Image1304
  • Image1308
  • Image1310
  • Image1313
  • Image1328
  • Image1331
  • Image1337
  • Image1339
  • Image1345
  • Image1347

 Z Cusko szybciutko przelecieliśmy do Limy. Zamknęliśmy tym samym naszą podróż po tym pięknym kraju. Sama stolica nie zrobiła juz na mnie żadnego wrażenia. Po Machu Picchu nic już zachwycić nie mogło. 

Plac Główny - jak w każdej stolicy, Park Miłości nad brzegiem Pacyfiku mógłby zrobić wrażenie, gdyby nie to, że mnie w ostatni wieczór okradziono. Zakosili mi całą torebkę z paszportem włącznie:(( Na szczęście nasza ambasada stanęła na wysokości zadania i w ciągu 3 godzin miałam zastępczy paszport.

I tak przyleciałam do kraju. Nowy paszport już się robi, szkody przeżyłam, wrażenia i zdjęcia pozostały:)

Myślę juz o następnej wyprawie!!

No, jeszcze można wspomnieć o Muzeum Larco Herrery z wystawą sztuki erotycznej.

  • Image1431
  • Image1367
  • Image1378
  • Image1379
  • Image1380
  • Image1381
  • Image1388
  • Image1389
  • Image1391
  • Image1396
  • Image1401
  • Image1405
  • Image1410
  • Image1415
  • Image1416
  • Image1420

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. womanontheway
    womanontheway (03.07.2011 16:39) +1
    CUUUUUD MALINA! ja chcę jechać do peru na moje 25 urodziny w lutym 2012, i chyba tak jak Ty dołożę też Boliwię. Czy możesz mi napisać jak lecialaś ?
  2. lmichorowski
    lmichorowski (28.03.2011 17:15) +2
    Wszystko już powiedzieli moi poprzednicy. Mnie pozostaje tylko pozachwycać się i pozazdrościć wspaniałej wyprawy. Pozdrawiam.
  3. kuniu_ock
    kuniu_ock (26.03.2011 13:05) +1
    Wow!! :D Świetna relacja ze świetnej wyprawy! :D I świetne zdjęcia :D
    Marzy mnie się Ameryka Południowa.. ciekawe, czy kiedyś mi się uda ją zobaczyć. Jolu, a tak mniej-więcej jak to się przedstawia finansowo? Ile funduszy trzeba zarezerwować na taką wyprawę?
    Pozdrawiam serdecznie :D
    I na dobry dzień - piosenka ;)

    http://timiq.wrzuta.pl/audio/6yH1SQOXQLg/jan_kaczmarek_-_los_andes_cordillera
  4. traveluk
    traveluk (02.03.2011 21:55) +2
    Jolu, swietna wyprawa i masa niezlych ujec! Bylem we wiekszosci miejsc w 2003 roku, obecnie przygotowuje opracowanie tego wyjazdu, i teraz przegladajac Twoje opisy i zdjecia, wspomnienia tasmowo wracaja do 2003 roku... niesamowite wrazenia. Podobnie jak napisalas, dla mnie rowniez to byla wyprawa zycia, chyba glownie dlatego, ze wlasnie wtedy pierwszy raz wyruszylem z kumplem na taki wyjazd .. majac tylko bilety powrotne i pelen plecak... i mase pomyslow na wyprawe. I choc do dzis jezdze po swiecie, to Peru i Boliwia, zrobily najwieksze wrazenie pod wzgledem przygody i emocji. Gratuluje.
  5. jolantas1955
    jolantas1955 (14.02.2011 8:22) +2
    Ja też byłam nieco zaskoczona, ale myślę, że to po prostu ogrom, przestrzeń i perspektywa czynią to wrazenie, że jesteś prawie sam i w ciszy kontemplujesz to Miejsce!
  6. marinik
    marinik (13.02.2011 16:37) +3
    Spedzilem mile czas - czytajac i ogladajac. Dziekuje Jolu. Zastanawia mnie mala ilosc ludzi na Machu Picchu. Wszyscy mowia, ze tam tlumy, a u Ciebie jakos ich nie widac.
    Zbieram kase :)))))))
  7. sagnes80
    sagnes80 (02.01.2011 15:27) +1
    piękna wyprawa! świetna relacja i zdjęcia:) mam nadzieję, że kiedyś i ja tam dotrę:)
  8. wojtass83
    wojtass83 (27.12.2010 10:46) +1
    wspaniała podróż super zdjęcia
  9. bartek_sleczka
    bartek_sleczka (09.12.2010 8:04) +1
    I jakie wrażenia, już tak ogólnie?
  10. jolantas1955
    jolantas1955 (08.12.2010 10:57) +2
    Bartku! Odgadłeś dokładnie! Rozmawialiśmy na ten temat kiedyś na "Podróżach":)
  11. bartek_sleczka
    bartek_sleczka (08.12.2010 9:27) +2
    Fajnie pokazane. Z przyjemnością obejrzałem znane mi miejsca Twoimi oczami. Sądząc z opisu i miejsc, byliśmy z tym samym biurem, choć tam chyba wszystkie programy są bardzo podobne :)
    Pzdr/bARtek
  12. europejczyk52
    europejczyk52 (06.12.2010 19:22) +2
    Od momentu jak się ukazałaś w Machu Picchu Inkowie mają nową Boginię.
    Niezależnie od powyższego, uważam, że wszystkie Twoje przygody i przeżycia wymagają książkowego wydania.
    Pozdrawiam Kornel
  13. fiera_loca
    fiera_loca (05.12.2010 0:30) +3
    interesujaco textowo i fotograficznie,pozdrawiam.
  14. s.wawelski
    s.wawelski (04.12.2010 7:52) +3
    Jolu, czyta się jednym tchem, że jak zacząłęm, to nie mogłem się oderwać i jutro wstanę nioewyspany! Bardzo się cieszę, że się na napisanie relacji dałaś namówić, bo talent masz nieprzeciętny, więc cieszę się podwójnie, że tym sposobem, wyciągnęliśmy go na światło dzienne :-) Część zdjęć już obejrzałem, a do reszty będę wracał, bo są super.
  15. voyager747
    voyager747 (03.12.2010 21:20) +3
    super wyprawa, gratulacje!